Tak więc jestem z Wami. To moje
miejsce urodziło się spontanicznie i dzisiejsza data nie ma nic wspólnego z
impulsem, który mnie nagle zaskoczył. A skoro już trafiliśmy (ja i ten twór
nowonarodzony) w samo epicentrum tzw. Saint
Valentine’s Day, to cóż, życzę Wszystkim zakochanym i niezakochanym by
szczęśliwymi byli częściej niż rzadziej, no i niezależnie od daty. Cały dzień tonę w chusteczkach (katar), ale
skoro obiecałam „Always look on the bright side of life”, to zaraz podciągnę
sobie poziom endorfin kawałkiem czekoladowego serca… Tak!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz