wtorek, 16 kwietnia 2013

Chroniczny "Jet Lag" społeczny.

Ten, kto choć raz odbył podróż transoceaniczną wie co to jest "jet lag syndrome", najprawdopodobniej go doświadczył na własnej skórze. "Zespół nagłej zmiany strefy czasowej" następuje po długich podróżach w kierunkach wschód-zachód, bądź na odwrót. Objawy mogą mieć różne natężenie, ale możnaby je krótko porównać do klasycznego, poczciwego kaca.  
Eksperci badający funkcjonowanie człowieka w czasie "usytuowali" fizycznie nasz biologiczny zegar. Jakieś dwa, trzy centymenty za nosem mamy takie miejsce, w którym krzyżują się włókna nerwu wzrokowego. I dokładnie ponad nim znajduje się jądro zgrupiające neurony, które za pośrednictwem siatkówki zbierają informację o porze dnia czy nocy i wysyłają reszcie ciała, by wiedziało jak się zachować. Jednak zegar biologiczny każdego z nas w odmienny sposób łączy ciało ze światem zewnętrznym. To czy kogoś klasyfikujemy jako skowronka czy sowę nie wynika jedynie z obserwacji jego nawyków. Mamy to zagwarantowane genetycznie ( na marginesie dodam, że ludzie-skowronki umierają w godzinach porannych, a ludzie - sowy, nocą. Czy ma to jakiekolwiek znaczenie? Podobno dzięki tej obserwacji można będzie dostosować przyjmowanie leków do indywidualnego rytmu, a tym samym wydłużyć życie). Mimo tego, że w większości jesteśmy sowami, a tym samym najlepiej funkcjonujemy w późnych godzinach, już od wieku przedszkolnego poddani jesteśmy zewnętrznemu reżimowi godzin nauki i pracy. Nie ma co się spierać z tym organizacyjnym ładem, umowa społeczna zobowiązuje ;) Jednak skutki fizjologiczne, z którymi człowiek-sowa musi się zmagać, są tym co niedawno określono jako "społeczny jet lag", czyli 5 dni późnego chodzenia spać, wczesnego wstawania, plus weekend odsypiania daje taki efekt, jakby "sowa" latał do Nowego Yorku sześć razy w tygodniu. Cytując biologa Tilla Roenneberga: "Podczas gdy jet lag w podróży jest ostry i przejściowy, jet lag społeczny jest chroniczny. Ludzie latają na wschód w piątek wieczorem i wracają w poniedziałek rano; oczywiście nie ruszając się z miejsca. Nie cierpią na realny podróżniczy jet lag, ale sytuacja jest ta sama. Zegary wewnętrzne i zegary społeczne właściwie skazują ich na życie we wrzecionach dwóch różnych systemów czasowych, i muszą stawić temu czoła każdego tygodnia!" Nie pomogło nam też wcale ostatnie 200 lat uprzemysłowienia, bo większość czasu spędzamy w czterech ścianach, w pomieszczeniach sztucznie oświatlanych. To dezorientuje nasz wewnętrzny zegar, który rozumuje tak, że światło = dzień, a ciemność = noc. Używając lamp "zdesynchronizowaliśmy się" niejako. W naszej epoce zegary biologiczne folgują sobie w braku informacji o świecie 24-godzinnym i zaczyna ją kreować swoje własne światy, a jedynym momentem ciemności detektowanym przez nie, jest moment, w którym śpimy. W ten sposób stajemy się coraz bardziej "sowami", coraz bardziej podatni na społeczny jet lag i kodujemy to w genetyce. 

Idźmy więc idźmy w stronę Słońca... :)


P.S. Temat został przeze mnie zaczerpnięty z  hiszpańskiego programu popularno-naukowego "Redes".

2 komentarze:

  1. skoro późno zasypiające sowy mają tak poważny syndrom to ciekawe co myślą naukowcy o sować pracujących na nocki

    OdpowiedzUsuń